Przejdź do głównej zawartości

"Wołyń. Bez litości." - Piotr Tymiński

Znalezione obrazy dla zapytania piotr tymiński wołyń bez litości

Nie lubię historii. Przez wszystkie lata mojej edukacji musiałam uczyć się na pamięć imion greckich i rzymskich bogów, dokonań Kazimierzów, Bolesławów i Władysławów oraz niezliczonej ilości dat, których nigdy nie wspomnę. Dodam do tego, że zakres programu nigdy nie sięgał dalej niż pobieżne omówienie bilansu II Wojny Światowej. Na szczęście na przeciw wszystkim, którzy mają problem z opanowaniem wieloletniej historii naszego narodu, wychodzi  Piotr Tymiński ze swoją debiutancką powieścią - "Wołyń. Bez litości."

Podczas czytania książki, jesteśmy świadkami wydarzeń, które miały miejsce na Wołyniu w 1943 roku. Już w pierwszym rozdziale zostajemy zaskoczeni nagłym atakiem Ukraińców na kolonię Brzozowe Osty, w której mieszka główny bohater - Stanisław Morowski, będący w dalszej części "przewodnikiem" dla czytelnika. 

Po tym, jak Stanisławowi udaje się uciec przed wrogiem, dociera on do pobliskiej miejscowości, gdzie zorganizowana zostaje samoobrona, zrzeszająca tamtejszych mężczyzn, skorych do walki z Ukraińcami w imię bezpieczeństwa Polaków zamieszkujących ziemie wołyńskie. Niedługo po tym, ochotnicy składają przysięgę Armii Krajowej, dzięki czemu zaczynają działać jako regularny oddział partyzancki pod dowództwem komendanta o pseudonimie "Para". 

Z czasem obserwujemy jak oddział rozrasta się, zdobywa uzbrojenie, a także pomaga w obronie okolicznej ludności, biorąc udział w wielu akcjach skierowanych przeciwko Ukraińcom. Przez resztę lektury śledzimy losy oddziału "Pary", który nigdy nie spoczywa na laurach, dbając o doszkalanie swoich żołnierzy oraz zdobywanie jak największej ilości amunicji i broni palnej. 

Podczas czytania tej książki, początkowo nie potrafiłam wczuć się w sytuację głównego bohatera - Stanisława. Rzeczywistość, w jakiej ci ludzie żyli, była nie do pojęcia. I choć słuchałam wielu opowieści mojej prababci, która żyła w tamtych stronach w czasie wojny, nie spodziewałam się aż takiej masakry (bo nie mogę użyć innego wyrażenia w stosunku do tego, co się tam działo). Autor bardzo dobrze ukazał nam życie codzienne partyzantów oraz zwykłych ludzi, którzy musieli opuszczać swoje domy i często chować się w leśnych ziemiankach, aby schronić się przed brutalnymi Ukraińcami. 

Na uznanie zasługuje również sposób, w jaki ukazane zostały walki oraz taktyki podejmowane przez żołnierzy. Skrupulatność w opisach uzbrojenia oraz umundurowania wywarła na mnie ogromne wrażenie. Chociaż jako amatorka w tej dziedzinie, rozróżniająca tylko niektóre rodzaje broni, nie zawsze byłam w stanie wyobrazić sobie, jakie szanse ma oddział, posiadający taki a nie inny rodzaj uzbrojenia, ta rzetelność w opisach dodawała przedstawianym wydarzeniom sporo wiarygodności. 

Także przedstawiony krajobraz wpływał na pozytywny odbiór powieści przez czytelnika. Czytając "Wołyń. Bez litości." miałam wrażenie, jakbym razem z parowcami przemierzała lasy i bagna, które znam od dawna. Czułam pewnego rodzaju swobodę w "poruszaniu się" po tych terenach. Styl, w jakim utrzymane zostały opisy odwiedzanych miejsc wskazuje na ich autentyczność. 

Niestety nie wszystko urzekło mnie równie mocno. Jestem niestety rozczarowana pobieżnością, z jaką został poprowadzony wątek miłosny w tej książce. Nie jest on zaskakujący, ani wzruszający. Jest to spowodowane tym, że czytelnik w czasie czytania nie ma zbyt wiele czasu na związanie się emocjonalnie z zakochanymi, co odbiera zakończeniu jego zamierzony charakter. 

To czego mi brakowało to również zwrócenie większej uwagi na emocje bohaterów. Oczywiście byłam świadkiem przejawów złości, poczucia winy, żalu, zemsty i tym podobnych. Jednak dla mnie uczuciom zostało poświęcone zbyt mało pracy. Prawdopodobnie przemawia przeze mnie ta całkowicie kobieca strona, ale jest to coś, do czego przywiązuję wielką wagę podczas ustalania kanonu moich prywatnych lektur. 

Na koniec bardzo chciałabym podziękować Panu Piotrowi Tymińskiemu, który zechciał przekazać mi egzemplarz książki do recenzji. Jestem świadoma tego, że nie dałam rady przeczytać jej w takim czasie w jakim chciałam to zrobić. W ramach wyjaśnienia mogę napisać, że była to pierwsza powieść historyczna tego typu, jaką przeczytałam. Być może to przez dynamikę, z jaką biegnie akcja nie byłam w stanie w takim tempie układać wszystkiego w głowie niezdolnej do pojmowania zaawansowanej taktyki. Niemniej jednak jestem bardzo szczęśliwa, ponieważ dzięki tej lekturze zmieniłam pogląd na wiele kwestii, o których przedtem tylko gdzieś słyszałam i nie przywiązywałam do nich dużej wagi. Była to dla mnie najciekawsza lekcja historii, jaką kiedykolwiek dane mi było przeżyć. "Nie znać swojej historii to być zawsze dzieckiem" - mówiła moja polonistka. Ja jestem wdzięczna Panu Piotrowi za pomoc w osiągnięciu tego rodzaju dorosłości. 

Biorąc pod uwagę moje "za" i "przeciw", książce tej daje ocenę: 7/10

Pozdrawiam
Nergo rumba

Komentarze

  1. Wczoraj właśnie rozpoczęłam lekturę tej książki - niesamowicie poruszająca. Ludobójstwo wołyńskie wzbudza we mnie zawsze ogromny smutek. Jest to bardzo trudny temat i niestety, nad czym ubolewałam, przez wiele lat spychany w niepamięć. Bardzo się cieszę, że ostatnio po części za sprawą wprost genialnego filmu Smarzowiskiego "Wołyń", który Ci serdecznie polecam, pamięć o ofiarach tych makabrycznych wydarzeń odżyła.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Kamila z http://www.recenzjezpazurem.pl/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Wilk, który nigdy nie śpi" - Walter Hansen (Recenzja gościnna)

Tym razem coś odrobinę innego niż zwykle. Choć nadal będzie to recenzja to nie napisałam jej ja. W związku z wykonywaniem zadania z próby na stopień przewodnika, dh Kacper postanowił napisać recenzję książki "Wilk, który nigdy nie śpi" jako gościnny wpis na moim blogu. Także zapraszam gorąco do zapoznania się z jego debiutem! :D  "Wilk, który nigdy nie śpi" Walter'a Hansen'a to powieść biograficzna, opowiadająca o życiu założyciela scouting'u - Roberta Baden-Powell'a. Nie ulega wątpliwości, iż jest to pozycja obowiązkowa dla każdego harcerza, a już na pewno potężna dawka inspiracji dla drużynowych, chcących zapoznać swoich podopiecznych z postacią B-P.  To, co zachęca do przeczytania tej pozycji to wartka akcja i styl podobny do powieści przygodowej. Nie przypomina ona bowiem typowej biografii. Jest raczej zbiorem najważniejszych, najciekawszych momentów z życia Baden-Powell'a. Dużym plusem jest również to, jak książka "wciąga...

"Gra" - Krystyna Kuhn

    Gdy tylko szczęśliwie dobrnęłam do końca "Gildii Magów", mogłam bezkarnie zabrać się za tym razem cieniutką książkę pt. "Gra" czyli tom I cyklu "Dolina" autorstwa Krystyny Kuhn. Lekturę tę kupiłam przez przypadek. Będąc na niezaplanowanych zakupach w Matrasie moją uwagę przykuł pokaźnych rozmiarów stół z książkami na promocji do -70%! Więc grzechem byłoby nie zaglądnąć a co dopiero oprzeć się kupieniu czegokolwiek. I właśnie w taki sposób po godzinie wypatrywania czegoś ciekawego znalazłam "Grę". Kosztowała mnie całe 6,50, co tym bardziej mnie ucieszyło.       Osobiście po przeczytaniu opisu założyłam z góry, że będzie to typowa opowieść o (i tutaj następuj skrót fabuły): Jest sobie typowa imprezowa, wyluzowana dziewczyna, która dodatkowo posiada wybitnie kujoński umysł. Pewnego dnia przyjeżdża do college'u Grace, położonego w pozornie pięknej i spokojnej dolinie. Przychodzi na imprezę, na której ktoś ginie i pociąga to za sob...

"Katastrofa" - Krystyna Kuhn

      Zupełne szaleństwo! Zamiast się uczyć więcej i więcej (bo przecież jestem w liceum nr. VII! trzeba się uczyć nawet, jeśli nie ma na co!) postanowiłam po zakończeniu "Jedz, módl się, kochaj",  przeczytać "Katastrofę" Krystyny Kuhn. Książka ta leżała u mnie na półce i wręcz słyszałam, jak nieraz mówiła takim cieniutkim głosikiem: "Przeczytaj mnie!" lub "Ja tu tylko czekam, żebyś mnie przeczytała!"I jak wzięłam ją do ręki, to skończyłam autentycznie w jeden dzień.      Książka wciągnęła mnie na maxa i może nie jest to szczyt literatury, nic bardzo ambitnego, twórczego czy edukacyjnego, ale przeczytanie jej dało mi tyle radości i taką motywację do sięgania po książki nawet w przypadku braku czasu, że teraz aż chce mi się czytać.       Co prawda ja sobie trochę pozwalam w tym momencie na lekkie gloryfikowanie tejże lektury, bo  w sumie czemu nie, ale jest kilka rzeczy, które mogłyby wypaść lepiej. W tej częśc...