Przejdź do głównej zawartości

"Jedz, módl się, kochaj." - Elizabeth Gilbert

    

      W ostatnim czasie niekoniecznie miałam czas na dokończenie książek, które zaczęłam. Przede wszystkim przez szkołę, ale właśnie dzisiaj udało mi się dobrnąć do końca książki "Jedz, mól się, kochaj" Elizabeth Gilbert, którą zaczęłam czytać już dawno i z tego miejsca przyznaję się, że zalegam z nią bibliotece i to mocno. Ale było warto!
     108 - liczba w kręgach  wschodnich filozofów liczba uznawana za szczególnie szczęśliwą. Autorka, natchniona tamtejszą kulturą i nastawiona na poszukiwanie siebie, postanawia napisać książkę, w której znajdą się 3 działy (państwa, które odwiedziła), w każdym po 36 rozdziałów (koralików). 
     Bohaterką książki jest sama autorka. Po nieudanym małżeństwie, zakończonym ciężkim rozwodem, Liz postanawia wybrać się w podróż, dzięki której spędzi po kilka miesięcy w każdym państwie i w każdym nauczy się czegoś nowego o samej sobie, o życiu, o ludziach, o kulturze, etc. A są to w kolejności: Włochy, Indie i Indonezja. Jeśli na potrzeby konwencji zmienić Włochy na "Italia", to łatwo zauważyć, że planem autorki było odwiedzenie trzech wielkich "I". Jest to bardzo ciekawy zabieg i w 100-u procentach przemyślany, dobrze zaplanowany i przede wszystkim kreatywny, a także bardzo poetycki jak dla mnie. 
     Przyznam szczerze, że pierwszy raz miałam faktycznie styczność z książką podróżniczą (choć akurat w tym przypadku nie była to książka czysto podróżnicza, lecz podróżniczo-psychologiczno-religijna - tak bym to trafniej nazwała). Tak na prawdę, to trudno zrecenzować taką pozycję, ponieważ nie ocenię tego, czy historia była kreatywna, bo to byłoby niesprawiedliwe. Nie jest to przecież fikcja literacka, tylko faktyczne zdarzenia. Niemniej jednak, gdy się to tak czyta ma się wrażenie, że przecież to jest zbyt teatralne, żeby mogło się zdarzyć w prawdziwym życiu. Niemniej jednak wszystko, co zostało opisane, zdarzyło się naprawdę i chyba to jest to, co zachwyciło mnie najmocniej! Fakt, że po tak ciężkim doświadczeniu przez los, można zupełnie odciąć się od tego, co było, rozpocząć całkowicie nowe, lepsze życie, a nawet wpływać na to, jak sami siebie postrzegamy i "ogarnąć" psychikę przez proste, lecz wymagające zaangażowania techniki. 
     Podczas czytania tej książki zauważyłam, że jedna z moich nauczycielek, zaczęła stosować na lekcjach pewne sposoby na skoncentrowania się na tym co jest tu i teraz. Po kilku rozdziałach dokładnie to samo proponował pewien nurt filozofii, który zaczęła praktykować autorka. Zapytałam wtedy nauczycielkę, czy czytała może tę książkę. O dziwo stwierdziła, że kupiła ją kiedyś, zaczęła czytać, ale po pierwszych rozdziałach odłożyła ja na półkę twierdząc, że nie będzie czytała o tym, jak to babka ma problem z facetami i nie może się ogarnąć. Klasyczny błąd! Faktycznie kłopoty w miłości występują w książce i to właśnie dzięki nim bohaterka zyskuje tak wielki wachlarz doświadczeń. Pod warstwą tych miłosnych "usterek", kryje się nauka, która powinien stosować każdy z nas, aby życie było słodsze, bardziej poukładane i mniej chaotyczne. Bo chyba nikt z nas nie lubi chaosu! 
     Nie będę rozwodziła się nad tym, ile książka zmieniła w moim sposobie myślenia i postrzeganiu świata, ale polecam ją każdemu, ponieważ sama nie spodziewałam się, że faktycznie da się z niej wyciągnąć tyle wartości ile ja wyciągnęłam. 

Moja ocena: Z uwagi na to, że nie mogę ocenić książki według mojego standardowego systemu, dam jej takie zupełnie randomowe, ale całkowicie zasłużone 9!

 Gorące w te cieplutkie jesienne dni pozdrowionka
Nergo Rumba

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Wilk, który nigdy nie śpi" - Walter Hansen (Recenzja gościnna)

Tym razem coś odrobinę innego niż zwykle. Choć nadal będzie to recenzja to nie napisałam jej ja. W związku z wykonywaniem zadania z próby na stopień przewodnika, dh Kacper postanowił napisać recenzję książki "Wilk, który nigdy nie śpi" jako gościnny wpis na moim blogu. Także zapraszam gorąco do zapoznania się z jego debiutem! :D  "Wilk, który nigdy nie śpi" Walter'a Hansen'a to powieść biograficzna, opowiadająca o życiu założyciela scouting'u - Roberta Baden-Powell'a. Nie ulega wątpliwości, iż jest to pozycja obowiązkowa dla każdego harcerza, a już na pewno potężna dawka inspiracji dla drużynowych, chcących zapoznać swoich podopiecznych z postacią B-P.  To, co zachęca do przeczytania tej pozycji to wartka akcja i styl podobny do powieści przygodowej. Nie przypomina ona bowiem typowej biografii. Jest raczej zbiorem najważniejszych, najciekawszych momentów z życia Baden-Powell'a. Dużym plusem jest również to, jak książka "wciąga...

"Gra" - Krystyna Kuhn

    Gdy tylko szczęśliwie dobrnęłam do końca "Gildii Magów", mogłam bezkarnie zabrać się za tym razem cieniutką książkę pt. "Gra" czyli tom I cyklu "Dolina" autorstwa Krystyny Kuhn. Lekturę tę kupiłam przez przypadek. Będąc na niezaplanowanych zakupach w Matrasie moją uwagę przykuł pokaźnych rozmiarów stół z książkami na promocji do -70%! Więc grzechem byłoby nie zaglądnąć a co dopiero oprzeć się kupieniu czegokolwiek. I właśnie w taki sposób po godzinie wypatrywania czegoś ciekawego znalazłam "Grę". Kosztowała mnie całe 6,50, co tym bardziej mnie ucieszyło.       Osobiście po przeczytaniu opisu założyłam z góry, że będzie to typowa opowieść o (i tutaj następuj skrót fabuły): Jest sobie typowa imprezowa, wyluzowana dziewczyna, która dodatkowo posiada wybitnie kujoński umysł. Pewnego dnia przyjeżdża do college'u Grace, położonego w pozornie pięknej i spokojnej dolinie. Przychodzi na imprezę, na której ktoś ginie i pociąga to za sob...

"Katastrofa" - Krystyna Kuhn

      Zupełne szaleństwo! Zamiast się uczyć więcej i więcej (bo przecież jestem w liceum nr. VII! trzeba się uczyć nawet, jeśli nie ma na co!) postanowiłam po zakończeniu "Jedz, módl się, kochaj",  przeczytać "Katastrofę" Krystyny Kuhn. Książka ta leżała u mnie na półce i wręcz słyszałam, jak nieraz mówiła takim cieniutkim głosikiem: "Przeczytaj mnie!" lub "Ja tu tylko czekam, żebyś mnie przeczytała!"I jak wzięłam ją do ręki, to skończyłam autentycznie w jeden dzień.      Książka wciągnęła mnie na maxa i może nie jest to szczyt literatury, nic bardzo ambitnego, twórczego czy edukacyjnego, ale przeczytanie jej dało mi tyle radości i taką motywację do sięgania po książki nawet w przypadku braku czasu, że teraz aż chce mi się czytać.       Co prawda ja sobie trochę pozwalam w tym momencie na lekkie gloryfikowanie tejże lektury, bo  w sumie czemu nie, ale jest kilka rzeczy, które mogłyby wypaść lepiej. W tej częśc...