Za książkę "Jeden dzień" zabrałam się od razu jak ją dostałam, czyli pierwszego czerwca, kiedy to moja kochana mamusia postanowiła podarować mi ją na dzień dziecka. Niestety ze względu na koniec roku szkolnego, organizację obozu itp itd nie miałam możliwości przeczytać więcej niż jeden rozdział. Zaraz po rozpoczęciu wakacji wzięłam się za tę książkę i pochłonęłam prawie całą w niespełna dwa dni, ale zaraz przed końcem bardzo zdenerwowałam się na takie a nie inne zakończenie, więc odstawiłam dwa ostatnie rozdziały na potem i tak oto jakiś tydzień temu ostatecznie udało mi się zakończyć lekturę!
Powiem szczerze, że nie spodziewałam się niczego jak zaczynałam czytać tę książkę, ponieważ "opis" z tyłu książki za każdym razem gdy na niego spoglądałam wydawał mi się dość enigmatyczny. A byłam na tyle leniwa, że nie zaglądnęłam do wszechwiedzących Internetów ( z drugiej strony powodem był też strach przed spoilerami, ale to już zupełnie inna historia ).
Bardzo ogólnie mówiąc, żeby nie psuć nikomu zabawy, książka opowiada historię dwóch młodych osób: Emmy i Dextera, którzy poznają się lepiej w noc po zakończeniu studiów. Od tamtego czasu każdego 15 lipca, czyli w Dzień Świętego Swituna jest nam przedstawiana ich historia (gdzie pracują, jak dalej potoczyło się ich już całkowicie dorosłe i dojrzałe życie, które musieli wziąć w swoje ręce ). Mimo iż drogi tej dwójki protagonistów rozeszły się zaraz po studiach, nigdy o sobie nie zapomnieli.
Chyba do końca będzie mnie dziwiła ta cudowna więź, która wywiązała się między nimi. Bo z logicznego punktu widzenia to nie miało szansy się wszystko udać. A jednak... Jestem w stanie powiedzieć, że Em i Dex, Dex i Em to jedna z moich ulubionych "par" książkowych. Są genialnym potwierdzeniem powiedzenia, że przeciwieństwa się przyciągają. Bo jak inaczej wytłumaczyć ich ciągłe myślenie o tej drugiej osobie? Z jednej strony wyluzowany, niesforny i wyznający regułę carpe diem Dexter, z drugiej zaś poukładana, inteligentna i do granic przyzwoitości oczytana Emma.
Pod względem budowy książka jest bardzo dobrze napisana i w każdym szczególe przemyślana. Czyta się ją z poczuciem, że żadne zdanie nie jest zbędnym, rozwlekłym opisem, tylko każe wnosi coś pożytecznego do całości tekstu.
W samej książce mamy także akcent polski! Tak tak polski! Co prawda możemy się łatwo w taki sposób dowiedzieć, że obcokrajowcy postrzegają Polaków jedynie jako tanich roboli, ponieważ pojawiający się w lekturze dwaj rodacy, czyli Lech i z tego co pamiętam chyba Jerzy (albo coś tym stylu) zostali zatrudnieni do remontowania mieszkania Dextera. Taki pozytywno-negatywny akcent narodowy.
Jest to pozycja z serii tych, którą są krótkie, treściwe i do głębi wzruszające. Dawno tak szczerze nie popłynęły mi łzy przy lekturze jak w tym przypadku. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona wszystkim, co zastałam na stronicach tej książki.
Podsumowując. "Jeden dzień" polecam na prawdę wszystkim czytelnikom jako pozycję godną uwagi, wnoszącą coś nowego do życia i przekazującą ważne wartości, ale też pozwalającą się rozluźnić i zastanowić nad tym jak z perspektywy czasu wygląda ich życie rok po roku.
A dla bardziej leniwych lub wolących historie opowiadane na ekranie, powstał także film, który jest ekranizacją książki. Osobiście nie zdołałam obejrzeć go całego, ponieważ... ( w sumie nie wiem dokładnie dlaczego ). W każdym razie dlatego nie mam możliwości zrobić porównania, jednak mogę powiedzieć, z tego co zdążyłam zauważyć przez pierwsze dwadzieścia minut seansu, że główni bohaterowie zostali przedstawieni w filmie prawie tak samo jak ich sobie wyobrażałam.
Pozdrawiaczki i buziaczki!
NergoRumba

Słyszałam o tej książce wiele, ale do tej pory nie miałam okazji po nią sięgnąć... Ale na pewno kiedyś się to zdarzy :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przygody mola książkowego
Pamiętam że kiedyś zaczęłam ja czytać ale niestety strasznie mnie denerwowalai I jeśli dobrze mi się zdaje nie ukończyłam jej. Oglądałam za to fiłm który bardzo mi sie podobał. Myślę jednak że powinnam dbać powieści jeszcze jedną szansę i zrobić do niej drugie podejście. Może teraz będę postrzegać ją nieco inaczej i bardziej mi się spodoba :) dziękuję że mi o niej przypomniałaś :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do wspólnego Celowania. http://tu-sie-czyta.blogspot.com/2015/05/celuj-w-zdanie-moj-debiut-wyzwaniowy.html
OdpowiedzUsuńWejdź, sprawdź, a nuż Ci się spodoba i zostaniesz na dłużej:)
Pozdrawiam,
Sylwia