Cegła. Totalna cegła, ale cieszy mnie fakt, że udało mi się ją chapnąć dosyć szybko. Niewątpliwie przyczyniła się do tego wciągająca fabuła i to, że nie mogłam się doczekać co się stanie dalej i jak to się skończy!!! Ale zacznę może od początku... A początek jest taki, że w zasadzie w tej książce pojawiło się bardzo dużo rzeczy, od których mogłabym zacząć! Serio, bo nie spodziewałam się tylu wątków. To co na pewno bardzo mnie cieszy to rozwinięcie wątku Ty'a i Livy, do których co ciekawe dołącza również Kit i razem tworzą super zespół. Poza tym w tej części W KOŃCU zwrócono większa uwagę na Dru, która mimo, że nadal miała za zadanie przede wszystkim opiekować się Tavym, to jednak dostała swoją ważną rolę i cieszyłam się z tego razem z nią! Świetne było również rozwinięcie postaci Mark'a. I chociaż już w poprzednim tomie odgrywał on sporą rolę, to jednak we "Władcy cieni" za jego sprawą dochodzi do wielu wydarzeń. A jeśli mowa o Mark'u, to nie mog...