Mam wrażenie, że będzie tu jeszcze więcej subiektywnych odczuć niż zazwyczaj w moich recenzjach. Tak czy tak piszę to dokładnie 15 minut po skończeniu lektury... Cassandra Clare niezaprzeczalnie zajmuje bardzo wysokie miejsce w rankingu autorów mojego życia, więc jak najszybciej staram się przyswoić wszystko, przy czym choćby kiwnęła palcem. Tym razem padło na trylogię "Diabelskie Maszyny" a dokładniej jej pierwszy tom, czyli nic innego jak "Mechaniczny Anioł". Przyznam, że gdy zabierałam się za tę lekturę miałam dokładnie taki sam problem jak przy czytaniu "Miasta Kości" - początek mnie nie zachwycił. Miałam trudności z zaaklimatyzowaniem się w przedstawionej rzeczywistości i nawiązaniu interakcji z nowymi bohaterami. Taki stan utrzymywał się przez dobre dwa rozdziały. Jednak, jak to u Cassandry Clare, akcja w pewnym momencie zaczęła nabierać swojego standardowego tempa. Postaci okazały się barwne i przepełnione indywidualizmem oraz odmiennym podej...